Uśmiechnął się kątem warg i odstawił filiżankę na blat, po czym uścisnął dłoń Arsene.
- Gregory Lestrade, miło mi. Cóż, ja mieszkam w Londynie od dziecka, a i tak nie znam wszystkich okolic. - znów się uśmiechnął w jego stronę i puścił jego rękę. Normalnie zapewne zachowałby większy dystans... Ale cóż, niewielka ilość znajomych dawała się wyraźnie we znaki i po prostu tęsknił za zwyczajną rozmową... z kimkolwiek. Bo tych najbliższych i tak już nie posiadał, niewiele mu pozostało... Trzeba było korzystać z okazji, że ktoś w ogóle chce z nim rozmawiać.