Ale nie rozniosła, więc miała jeszcze jakiś tam zapas cierpliwości przeznaczony dla blondyna. A Ollie już od początku nie wierzył w jej dobre intencje, wyczuwał w tym wszystkim jakiś podstęp, ale zamierzał po prostu mieć się na baczności. Nie chciał wyjść na głupka, bo ośmieszanie go było jak... Ciężkie przestępstwo. Nie ma nic bardziej bolesnego od urażonej dumy narcyza.
- To po co to robisz? - zapytał z ciekawością, unosząc idealnie wyregulowane brwi tak wysoko, że niemal wyskoczyły mu z czoła. To wszystko było takie podejrzane, takie nierealne... A jednak, zaczynał nabierać ochoty na tą całą imprezę, to zawsze jakiś sposób by oderwać się od codziennego życia. Miał go powoli dość. W końcu opanowała go jesienna chandra, która powoli wysysała z niego resztki życia - to ja narobię sobie obciachu będąc z tobą, ale przynajmniej pochwalisz się swoim biednym znajomym, że ze mną balowałaś.
Uśmiechnął się podle, po czym przyspieszył kroku i wkrótce potem opuścili Trafalgar Square.